Czarna: Korytarz Trzech Studni, Korytarzyk z Problemem

Sławomir Heteniak by Sławomir Heteniak
Aktualności

18.04.2015 miało miejsce wyjście do jaskini Czarnej, którego celem było zwiedzenie mało odwiedzanych ciągów jaskini, w obszarze korytarza Mamutowego i odnóg w partiach Wawelskich, oraz wykonanie kilku prób zdjęciowych w partiach przy Sali św. Bernarda. W wyjściu uczestniczyło dwóch członków ST: Sławomir Heteniak i Sylwia Solarczyk, oraz jeden członek KKTJ: Jan Kućmierz.

Po przebraniu i przygotowaniu sprzętu, ruszyliśmy po oblodzonych linach w stronę położonego wyżej otworu jaskini. Pomimo sporej warstwy śniegu, otwór był drożny, choć ubogacony utworzonymi we wstępnym przełazie soplami lodu. Po zjechaniu do Sali św. Bernarda, odbijamy w Korytarz Trzech Studni. Korytarz w miarę obszerny, u którego końca znajdowały się owe ślepe studnie. Jedną z nich poprzedzał zacisk, a wbita powyżej stara plakietka, zachęcała do tego żeby rzucić tam linę i sprawdzić jak wygląda dalsza część studni.

Po pokonaniu zacisku, w którym nieustannie dawał się we znaki strumień wody, kilka metrów niżej, z małej półki rozpoczynał się już kilkunasto metrowy zjazd studnią, kończącą się niestety rumoszem skalnym i bezlitosnymi zwężeniami w które nie wszedł by nawet palec. Pozostało nam wracać przez zacisk. W Sali św. Bernarda zrobiliśmy krótką przerwę, oraz wykonaliśmy kilka prób zdjęciowych. 

Po spakowaniu sprzętu fotograficznego, ruszyliśmy w stronę planowanych jeszcze na dziś partii Wawelskich, gdzie odbijając w ich wstępnych partiach, przechodzimy w stronę tzw. Korytarzyka z Problemem. Po przejściu prawie do końca owego korytarzyka, udało się odnaleźć niewielki przełaz z tajemniczym, ale mocnym przewiewem. W przełaz, oznaczony na starych szkicach jako ZIII, dał się połknąć na dłuższą chwilę Janek, który dostając się na drugą stronę wykonał skrupulatne oględziny miejsca. Po wypełznięciu w naszą stronę, ruszyliśmy w stronę Sali św. Bernarda, już z zamiarem wyjścia z jaskini.

Na powierzchni zastały nas jeszcze w miarę aktywne uroki zimy. Zdążyliśmy się przebrać i popakować sprzęt, żeby chwilkę później zostać zasypani przez śnieg. I tak serdecznie obrzucani zmrożonym na gruby piasek śniegiem, w towarzystwie co jakiś czas odzywających się podmuchów wiatru i niewielkich przebłysków słońca z pomiędzy gęstych chmur, kończyliśmy kolejną jaskiniową akcję.


Opis:Sławomir Heteniak

Zdjęcia: Sylwia Solarczyk

 

(0 głosów)
Wyświetlony 12812 razy